W związku z publikacją przez osobę anonimową, ukrywającą się za stroną fanowską w serwisie Facebook.com o nazwie „Galeria Mistrzów Polskiego Komiksu”, postu o treści godzącej w dobre imię galerii artkomiks.pl, wydajemy niniejsze oświadczenie.
Galeria dokłada wszelkich możliwych starań, by oferowane przez nią prace były wolne od wszelkich wad prawnych. I tak:
Po pierwsze, plansza o której mowa poniżej, została nabyta w sposób w pełni legalny i z legalnego źródła. Osobą zbywają planszę na naszą korzyść był p. Jacek Samsel (który podał swoje dane do wiadomości publicznej), osoba z wieloletnim doświadczeniem antykwarycznym, prowadząca w swoim czasie w Warszawie antykwariat stacjonarnie, o nieposzlakowanej opinii w środowisku, co sprawdziliśmy.
Po drugie, w ramach czynności zbycia między zbywającym a naszą galerią została podpisana umowa kupna-sprzedaży, w ramach której zbywający zadeklarował, że plansza jest pozbawiona wad prawnych, w tym nie jest obciążona prawami na rzecz osób trzecich.
Po trzecie, w ramach oględzin stwierdziliśmy, że oferowana plansza jest pracą posiadającą wszelkie znaki pracy oryginalnej tak, że nie jest kopią.
Wszelkie sugestie mające na celu upowszechnianie nieprawdziwych informacji o galerii artkomiks.pl w tym jej ofercie, mające na celu dyskredytację naszej działalności, będą zgłaszane do odpowiednich organów i ścigane na drodze prawnej.
Tło
Dziś rano na jednym z facebookowych profili został opublikowany post ze stroną z komiksu, która niedawno była w ofercie naszej galerii oraz opisem niniejszej treści:
„Uwaga! Galeria Mistrzów Polskiego Komiksu ostrzega przed zakupem kradzionych blaudruków autorstwa Bogusława Polcha z komiksu „Spotkanie”. Obrót i handel pochodzącymi z kradzieży dziełami sztuki jest nielegalny i niesie za sobą konsekwencje prawne. Na załączonym podglądowym zdjęciu widoczna jedna z pochodzących z nielegalnego źródła plansz Bogusława Polcha. Jeżeli posiadają Państwo informacje na temat pochodzących z przestępstwa plansz w kolorze, pochodzących z komiksu „Spotkanie” prosimy o kontakt z naszą galerią.”
W związku z tym, że praca ta jakiś czas temu była w ofercie naszej galerii zareagowaliśmy od razu, upubliczniając także natychmiast ten post na naszym profilu w serwisie Facebook ku informacji wszystkich zainteresowanych (dowód). Tym bardziej, że w tak krótkim czasie (post ostatecznie został skasowany po niespełna pół godzinie) inne osoby bezkrytycznie zaczęły go udostępniać. Bezkrytycznie, bo nikt nie zadał pytania o podstawy, nikt nie sprawdził wiarygodności źródła tej informacji (przypominamy: został napisany przez anonimową osobę ukrywającą się za fanpejdżem) – tak się tworzą fake-newsy. Sprawa ma jednak drugie dno (może nawet nie jedno) stąd ów post na blogu.
3 października otrzymałem wiadomość od jednego z naszych galeryjnych autorów z informacją, że zgłosił się do niego XY (inicjały zostały zmienione) z prośbą o udostępnienie plansz na zbliżającą się aukcję. Zwykł tak robić raz na pół roku, pomimo że współpracujący z nami autor jasno mu komunikuje, że w zakresie obrotu jego oryginałami reprezentuje go nasza galeria. W związku z tym, że zadaniem naszej galerii jest dbanie o dobro (w tym sprzedaż prac) osoby, którą reprezentujemy, niezwłocznie napisałem do XY z pytaniem w czym możemy pomóc. Na co od zainteresowanego nie otrzymałem odpowiedzi. Do momentu, gdy…
Odpowiedź przyszła kilka dni później o treści mówiącej, że już dziękuje, ale udało mu się skompletować to, co chciał (!). Ale… – Kontynuował mój rozmówca – dobrze się składa, że napisałem, bo on chciałby wiedzieć coś więcej o planszy, która była w naszej ofercie, a która jest na jego autorskiej liście prac „zaginionych”.
Podrapałem się w głowę. Przeczytałem mejl po raz kolejny nie mogąc w to uwierzyć (dopiero co XY chciał się umówić z ‚moim’ autorem za moimi plecami, a jak go na tym przyłapałem, to w sposób zawoalowany ale jednak nazwał mnie paserem). W odpowiedzi napisałem krótki mejl, najprawdopodobniej najkrótszy w historii: „Masz tupet!„.
Ku mojemu zdziwieniu (bo pewnie większość z nas spłoniłaby się rumieńcem i wycofała ze sprawy) XY kolejnego dnia przesłał mi kolejny mejl. Tym razem w treści zapewniał mnie, że jest moim kolegą (sic!) i że chodzi o wspólne dobro (chociaż nie odniósł się o jaką wspólnotę ma na myśli). Dalej, w dalszej części mejla wykazał się bardzo specyficznym rozumowaniem, które można streścić: „albo zdradzisz mi źródło pozyskania prac i wszelkie kulisy, albo… no cóż, będę musiał swoje pomyśleć na temat twojej działalności”. Taki retoryczny pat. Rzecz miała miejsce 10 bm. Po której nastąpiła cisza, gdyż na taki mejl nie odpowiedziałem (nie zwykłem wchodzić w takie rozmowy).
Tymczasem mamy 15 października i nagle „dziwnym zbiegiem okoliczności” powiązany fanpejdż zamieszcza post o treści, którą powyżej zacytowałem. Dla przypomnienia, po naszym upublicznieniu postu, w przeciągu około pół godziny post kasuje, a w komentarzach publikowanych później na naszej stronie próbuje wycofać się z całej sytuacji w niedorzeczne argumenty (że jakoby oferowana praca była jedną z pobocznych kopii).
Ale… jak uczono mnie przez te wszystkie lata edukacji, z każdej lekcji warto wyciągnąć mądrość, a w tej sytuacji jest ich kilka:
powiązanie osób oraz ich atak na naszą galerię z kilku różnych stron każe się zastanowić, czy nie jest on wynikiem wspólnych interesów, gdzie chodzi o… jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o…;
tak zwana lista „zaginionych” jest dobrym narzędziem do manipulacji i nadużyć (chociaż osobiście wierzę, że powstała w wyniku dobrych pobudek). Wystarczy, że jej autor i osoby z nim powiązane wprowadzą na nią dowolną pracę z rynku i gdy ta pojawi się w publicznej sprzedaży ogłosić, że praca występuje na tej liście i… po kłopocie. W ten sposób dowolnie można manipulować rynkiem absolutnie bezkarnie, wpływając na sądy opinii publicznej (co miało miejsce w tym przypadku);
zasmucił mnie brak refleksji nad opublikowanym postem, o którym tu mowa. Nikt – a polubiły go także osoby znające działania naszej galerii – nie zapytał pod nim o źródło informacji, dowody, czy cokolwiek co mogłoby potwierdzić wygłoszoną tezę. Jak wspomniałem, kilka osób nawet udostępniło post dalej. Mało tego, nawet wcześniejszy właściciel miał problem ze skontaktowaniem się z anonimowym administratorem wspomnianego fanpejdża gdy chciał złożyć wyjaśnienie, co zostało nam zgłoszone;
publicznie oczernianie kogoś – co miało miejsce w tym przypadku – podlega po art. 212 kodeksu karnego. To tak na przyszłość, bo chociaż mamy wolność słowa, to nie znaczy, że można wszystko co ślina na język przyniesie;
no i na koniec: warto mieć oko na tych, co deklarują głośno, że są twoimi kolegami, najczęściej oni są przyczyną niewyspania 😉
Komentarz właściciela planszy, o której mowa
„Odnośnie w/w opinii Galerii Mistrzów Polskiego Komiksu pragnę poinformować że wszystkie kwestie dotyczące planszy B. Polcha (jak również innej planszy innego autora) będących obecnie w gestii ArtKomiks, zostały przedstawione w rozmowie telefonicznej pracownikowi GMPK, wyjaśnione, zrozumiałe i przyjęte. Rozumiem zatem że temat jest zakończony. Nie jestem osobą anonimową (Jakimś tam Panem) nazywam się Jacek Samsel i osoby włączone w ten skandaliczny ze strony GMPK spór mają do mnie bezpośredni kontakt. Zatem wyjaśnię raz jeszcze: 1. jesienią 2018 roku dwie plansze (w tym plansza B. Polcha) zostały przeze mnie odzyskane z makulatury na warszawskiej Pradze. 2. pomimo wysiłków nie udało nam się ustalić źródła pochodzenia tych prac (czynimy tak za każdym razem kiedy trafiamy na prace dość cenne lub unikalne, mogą to poświadczyć osoby które odebrały bezpłatnie swoje porzucone rzeczy). 3. ponieważ w połowie roku prace te stały się naszą własnością, rozpoczęliśmy składanie ofert różnym podmiotom, na nasze zapytanie odpowiedziała tylko jedna galeria tj. ArtKomiks. 4. Nie odpowiadamy za fakty z historii tych lub innych przedmiotów porzuconych przez właścicieli, porzucając je wyzbywają się one autorskich praw majątkowych (zachowując oczywiście autorskie prawa autorskie). Pragnę wyjaśnić że porzuceniem jest również brak odpowiedniego nadzoru nad rzeczami powierzonymi osobom trzecim, jeżeli osoby te porzuciły posiadane przedmioty. Jakiekolwiek sugestie czy próby dyskredytowania osób które w sposób prawny stały się właścicielami takich przedmiotów jest niezgodne z prawem i może być przedmiotem sporu prawnego. Zatem w podsumowaniu myślę że autorzy powinni do każdej pracy powierzanej dołączać metrykę i sami prowadzić rejestry prac powierzonych. Jeżeli tego nie uczynili wyzbyli się kontroli nad tymi pracami z własnej woli a zatem pozbawili się praw majątkowych do tych prac. AUTORZY APELUJĘ DO WAS !!!!! piszcie metryki prac na odwrociu wraz z informacją że po zakończeniu wykorzystania praca powinna wrócić do autora. Rejestrujcie metryki prac, to pozwoli na racjonalne w przyszłości zarządzanie pracami powierzonymi. Ja jako Jacek Samsel nie mam sobie nic do zarzucenia, podobnie jak nabywca tj. ArtKomiks. To chyba zamyka wszelkie dyskusje i spekulacje w w/w temacie. Oczywiście oczekujemy przeprosin za w/w sytuację od GMPK albowiem zachowanie i publikowanie prowokacyjnych tekstów nie jest w dobrym tonie (delikatnie rzecz nazywając), a próby wyjaśnienia sprawy nie wymagały tak podłego postu. Jeszcze raz pozdrawiam, Jacek Samsel„
„True Paranormal Detective” to inspiracja na tematyczną kolekcję sztuki komiksu. Trochę w nawiązaniu do naszego wcześniejszego wpisu „Kolekcje sztuki komiksowej ArtKomiks.pl„, napisanego przed czasami bloga. „True Paranormal Detective” to oczywiste nawiązanie do kina, a konkretnie dwóch filmów. Po pierwsze do „True Detective” (amerykański kryminalny serial telewizyjny emitowany przez HBO od stycznia 2014 roku), absolutnego majstersztyku w …
Kilka lat temu kupiłem swoją pierwszą oryginalną planszę komiksową. Chociaż wielokrotnie się nad tym zastanawiałem, do dziś nie jestem wstanie przywołać tej transakcji, stąd nie wiem czy to była praca Janusza Christy do Kajka i Kokosza, czy Jakuba Martewicza do komiksu Henryk Kaydan. Gdy otrzymałem pocztą zakupione pace, oczarowany wpadłem całkowicie w sidła komiksowej estetyki. Później, …
Jeśli chodzi o Podsumowania, to Czytelnicy dzielą się na dwie grupy odbiorców tego rodzaju treści – zwolenników i przeciwników – jak to zwykle bywa. I pewnie nie pisałbym tego Podsumowania, gdyby nie fakt, że jednak dobrze jest podsumowywać, nawet jeśli nie dla siebie, to przynajmniej dla własnych Klientów. A jak Aukcje Na rynku aukcyjnym to był …
Klienci podczas naszych spotkań w offline często pytają bądź snują domysły jak fascynująca musi być praca w galerii: Te wszystkie rysunki, spotkania z artystami, etc. 🙂 Jest w tym sporo prawdy i rzeczywiście wspomniane elementy dają mega satysfakcję, bez której pewnie nie warto byłoby to robić, jednak dzień pracy w galerii składa się z wielu innych, …
Oświadczenie w sprawie blaudruku do komiksu „Spotkanie” Bogusława Polcha
Oświadczenie
W związku z publikacją przez osobę anonimową, ukrywającą się za stroną fanowską w serwisie Facebook.com o nazwie „Galeria Mistrzów Polskiego Komiksu”, postu o treści godzącej w dobre imię galerii artkomiks.pl, wydajemy niniejsze oświadczenie.
Galeria dokłada wszelkich możliwych starań, by oferowane przez nią prace były wolne od wszelkich wad prawnych. I tak:
Wszelkie sugestie mające na celu upowszechnianie nieprawdziwych informacji o galerii artkomiks.pl w tym jej ofercie, mające na celu dyskredytację naszej działalności, będą zgłaszane do odpowiednich organów i ścigane na drodze prawnej.
Tło
Dziś rano na jednym z facebookowych profili został opublikowany post ze stroną z komiksu, która niedawno była w ofercie naszej galerii oraz opisem niniejszej treści:
„Uwaga! Galeria Mistrzów Polskiego Komiksu ostrzega przed zakupem kradzionych blaudruków autorstwa Bogusława Polcha z komiksu „Spotkanie”. Obrót i handel pochodzącymi z kradzieży dziełami sztuki jest nielegalny i niesie za sobą konsekwencje prawne. Na załączonym podglądowym zdjęciu widoczna jedna z pochodzących z nielegalnego źródła plansz Bogusława Polcha. Jeżeli posiadają Państwo informacje na temat pochodzących z przestępstwa plansz w kolorze, pochodzących z komiksu „Spotkanie” prosimy o kontakt z naszą galerią.”
W związku z tym, że praca ta jakiś czas temu była w ofercie naszej galerii zareagowaliśmy od razu, upubliczniając także natychmiast ten post na naszym profilu w serwisie Facebook ku informacji wszystkich zainteresowanych (dowód). Tym bardziej, że w tak krótkim czasie (post ostatecznie został skasowany po niespełna pół godzinie) inne osoby bezkrytycznie zaczęły go udostępniać. Bezkrytycznie, bo nikt nie zadał pytania o podstawy, nikt nie sprawdził wiarygodności źródła tej informacji (przypominamy: został napisany przez anonimową osobę ukrywającą się za fanpejdżem) – tak się tworzą fake-newsy. Sprawa ma jednak drugie dno (może nawet nie jedno) stąd ów post na blogu.
3 października otrzymałem wiadomość od jednego z naszych galeryjnych autorów z informacją, że zgłosił się do niego XY (inicjały zostały zmienione) z prośbą o udostępnienie plansz na zbliżającą się aukcję. Zwykł tak robić raz na pół roku, pomimo że współpracujący z nami autor jasno mu komunikuje, że w zakresie obrotu jego oryginałami reprezentuje go nasza galeria. W związku z tym, że zadaniem naszej galerii jest dbanie o dobro (w tym sprzedaż prac) osoby, którą reprezentujemy, niezwłocznie napisałem do XY z pytaniem w czym możemy pomóc. Na co od zainteresowanego nie otrzymałem odpowiedzi. Do momentu, gdy…
Odpowiedź przyszła kilka dni później o treści mówiącej, że już dziękuje, ale udało mu się skompletować to, co chciał (!). Ale… – Kontynuował mój rozmówca – dobrze się składa, że napisałem, bo on chciałby wiedzieć coś więcej o planszy, która była w naszej ofercie, a która jest na jego autorskiej liście prac „zaginionych”.
Podrapałem się w głowę. Przeczytałem mejl po raz kolejny nie mogąc w to uwierzyć (dopiero co XY chciał się umówić z ‚moim’ autorem za moimi plecami, a jak go na tym przyłapałem, to w sposób zawoalowany ale jednak nazwał mnie paserem). W odpowiedzi napisałem krótki mejl, najprawdopodobniej najkrótszy w historii: „Masz tupet!„.
Ku mojemu zdziwieniu (bo pewnie większość z nas spłoniłaby się rumieńcem i wycofała ze sprawy) XY kolejnego dnia przesłał mi kolejny mejl. Tym razem w treści zapewniał mnie, że jest moim kolegą (sic!) i że chodzi o wspólne dobro (chociaż nie odniósł się o jaką wspólnotę ma na myśli). Dalej, w dalszej części mejla wykazał się bardzo specyficznym rozumowaniem, które można streścić: „albo zdradzisz mi źródło pozyskania prac i wszelkie kulisy, albo… no cóż, będę musiał swoje pomyśleć na temat twojej działalności”. Taki retoryczny pat. Rzecz miała miejsce 10 bm. Po której nastąpiła cisza, gdyż na taki mejl nie odpowiedziałem (nie zwykłem wchodzić w takie rozmowy).
Tymczasem mamy 15 października i nagle „dziwnym zbiegiem okoliczności” powiązany fanpejdż zamieszcza post o treści, którą powyżej zacytowałem. Dla przypomnienia, po naszym upublicznieniu postu, w przeciągu około pół godziny post kasuje, a w komentarzach publikowanych później na naszej stronie próbuje wycofać się z całej sytuacji w niedorzeczne argumenty (że jakoby oferowana praca była jedną z pobocznych kopii).
Ale… jak uczono mnie przez te wszystkie lata edukacji, z każdej lekcji warto wyciągnąć mądrość, a w tej sytuacji jest ich kilka:
Komentarz właściciela planszy, o której mowa
„Odnośnie w/w opinii Galerii Mistrzów Polskiego Komiksu pragnę poinformować że wszystkie kwestie dotyczące planszy B. Polcha (jak również innej planszy innego autora) będących obecnie w gestii ArtKomiks, zostały przedstawione w rozmowie telefonicznej pracownikowi GMPK, wyjaśnione, zrozumiałe i przyjęte. Rozumiem zatem że temat jest zakończony. Nie jestem osobą anonimową (Jakimś tam Panem) nazywam się Jacek Samsel i osoby włączone w ten skandaliczny ze strony GMPK spór mają do mnie bezpośredni kontakt. Zatem wyjaśnię raz jeszcze: 1. jesienią 2018 roku dwie plansze (w tym plansza B. Polcha) zostały przeze mnie odzyskane z makulatury na warszawskiej Pradze. 2. pomimo wysiłków nie udało nam się ustalić źródła pochodzenia tych prac (czynimy tak za każdym razem kiedy trafiamy na prace dość cenne lub unikalne, mogą to poświadczyć osoby które odebrały bezpłatnie swoje porzucone rzeczy). 3. ponieważ w połowie roku prace te stały się naszą własnością, rozpoczęliśmy składanie ofert różnym podmiotom, na nasze zapytanie odpowiedziała tylko jedna galeria tj. ArtKomiks. 4. Nie odpowiadamy za fakty z historii tych lub innych przedmiotów porzuconych przez właścicieli, porzucając je wyzbywają się one autorskich praw majątkowych (zachowując oczywiście autorskie prawa autorskie). Pragnę wyjaśnić że porzuceniem jest również brak odpowiedniego nadzoru nad rzeczami powierzonymi osobom trzecim, jeżeli osoby te porzuciły posiadane przedmioty. Jakiekolwiek sugestie czy próby dyskredytowania osób które w sposób prawny stały się właścicielami takich przedmiotów jest niezgodne z prawem i może być przedmiotem sporu prawnego. Zatem w podsumowaniu myślę że autorzy powinni do każdej pracy powierzanej dołączać metrykę i sami prowadzić rejestry prac powierzonych. Jeżeli tego nie uczynili wyzbyli się kontroli nad tymi pracami z własnej woli a zatem pozbawili się praw majątkowych do tych prac. AUTORZY APELUJĘ DO WAS !!!!! piszcie metryki prac na odwrociu wraz z informacją że po zakończeniu wykorzystania praca powinna wrócić do autora. Rejestrujcie metryki prac, to pozwoli na racjonalne w przyszłości zarządzanie pracami powierzonymi. Ja jako Jacek Samsel nie mam sobie nic do zarzucenia, podobnie jak nabywca tj. ArtKomiks. To chyba zamyka wszelkie dyskusje i spekulacje w w/w temacie. Oczywiście oczekujemy przeprosin za w/w sytuację od GMPK albowiem zachowanie i publikowanie prowokacyjnych tekstów nie jest w dobrym tonie (delikatnie rzecz nazywając), a próby wyjaśnienia sprawy nie wymagały tak podłego postu. Jeszcze raz pozdrawiam, Jacek Samsel„
Powiązane Wpisy
Kolekcja sztuki komiksu „True Paranormal Detective”
„True Paranormal Detective” to inspiracja na tematyczną kolekcję sztuki komiksu. Trochę w nawiązaniu do naszego wcześniejszego wpisu „Kolekcje sztuki komiksowej ArtKomiks.pl„, napisanego przed czasami bloga. „True Paranormal Detective” to oczywiste nawiązanie do kina, a konkretnie dwóch filmów. Po pierwsze do „True Detective” (amerykański kryminalny serial telewizyjny emitowany przez HBO od stycznia 2014 roku), absolutnego majstersztyku w …
Dwa lata artkomiks.pl
Kilka lat temu kupiłem swoją pierwszą oryginalną planszę komiksową. Chociaż wielokrotnie się nad tym zastanawiałem, do dziś nie jestem wstanie przywołać tej transakcji, stąd nie wiem czy to była praca Janusza Christy do Kajka i Kokosza, czy Jakuba Martewicza do komiksu Henryk Kaydan. Gdy otrzymałem pocztą zakupione pace, oczarowany wpadłem całkowicie w sidła komiksowej estetyki. Później, …
Sztuka komiksu: Podsumowanie 2015 roku
Jeśli chodzi o Podsumowania, to Czytelnicy dzielą się na dwie grupy odbiorców tego rodzaju treści – zwolenników i przeciwników – jak to zwykle bywa. I pewnie nie pisałbym tego Podsumowania, gdyby nie fakt, że jednak dobrze jest podsumowywać, nawet jeśli nie dla siebie, to przynajmniej dla własnych Klientów. A jak Aukcje Na rynku aukcyjnym to był …
Dzień z życia galerii ArtKomiks.pl
Klienci podczas naszych spotkań w offline często pytają bądź snują domysły jak fascynująca musi być praca w galerii: Te wszystkie rysunki, spotkania z artystami, etc. 🙂 Jest w tym sporo prawdy i rzeczywiście wspomniane elementy dają mega satysfakcję, bez której pewnie nie warto byłoby to robić, jednak dzień pracy w galerii składa się z wielu innych, …